BIG InfoMonitor: Od potęgi do niszy dla wytrwałych. Co czeka branżę włókienniczą?

Branża włókiennicza to ważna część historii polskiego przemysłu i nadal ważna gałąź polskiej gospodarki. To dzięki niej rozwinęły się liczne ośrodki przemysłowe, m.in. Bielsko, Łódź czy Żyrardów. Klamrą spinającą obecne kłopoty producentów tekstyliów są rosnące długi w sektorze, kurczący się rynek mierzony liczbą aktywnie działających firm, rosnąca liczba zawieszonych działalności czy umiarkowana kondycja finansowa. Problemy te widać w Rejestrze Dłużników BIG InfoMonitor i bazie BIK. Według zawartych tam danych, zaległe zobowiązania producentów wyrobów tekstylnych wyniosły na koniec lutego br. blisko 122 mln zł. Lecz mimo pesymistycznego nastawienia, są regiony, gdzie branża tekstylna dostrzega pozytywy.

Włókniarze obok górników i hutników przez całe wieki nadawali ton rodzimej gospodarce. Najstarsze wzmianki o włókiennictwie na terenie Polski sięgają nawet 400 lat. Już w XV w. w okolicach Bielawy rozwijało się bawełnictwo i tkactwo lniarskie. W kolejnych wiekach na terenie Bielska-Białej powstał przemysł sukienniczy, a w okolicy Białegostoku manufaktury sukna i dywanów. Przełomowym momentem był jednak początek XIX w., gdy decyzją władz państwowych, utworzono w Łodzi osadę włókienniczą. W tym samym czasie równie prężnie przemysł tekstylny rozwijał się w Żyrardowie. Przed drugą wojną światową w branży pracowało około 250 000 ludzi. Według danych GUS w 2022 r branża tekstylna zatrudniała już „tylko” 54 200 osób, czyli 1,7 proc. wszystkich pracowników przemysłu.

Kondycja włókniarzy pod znakiem zapytania

O ile pierwsza połowa XX w. to dla polskiego włókiennictwa nadal okres wzrostu, to już w końcu stulecia rozpoczął się trwający wiele lat proces degradacji branży tekstylnej w kraju. Utrata ogromnego rynku zbytu za wschodnią granicą i jednoczesne dopuszczenie do obrotu w Polsce towarów z Azji, sprawiło, że fabryki w kraju stały się nierentowne. Kolejnym krokiem do upadku wielu zakładów przemysłowych była prywatyzacja przeprowadzona w konsekwencji zmian ustrojowych w Polsce. W jednym tylko Zakładzie Przemysłu Wełnianego w Łodzi jeszcze w połowie 1990 roku pracowało 650 osób, 2 miesiące później załogę zredukowano do zaledwie 100, a jesienią zakład został całkowicie zamknięty. Tworzone przez dziesiątki lat przemysłowe monokultury oparte na włókiennictwie, takie jak właśnie Łódź, Zgierz, Bielawa, Prudnik i wiele innych nie przetrwały tego procesu.

Obecnie cechą charakterystyczną szeroko rozumianej branży produkcyjnej wyrobów tekstylnych jest relatywnie nieduża liczba działających podmiotów w Polsce. Wedle szacunków Dun & Bradstreet na koniec lutego 2024 roku w sektorze działało nieco ponad 9,5 tys. firm. Co więcej, w ostatnich trzech latach liczba firm tekstylnych spada. Tylko w 2023 roku względem 2022 roku o blisko 1,6 proc. Rosną też statystyki jeśli chodzi o przedsiębiorstwa, które zawieszają swoją działalność. Jedynie w 2023 r. było ich blisko pół tysiąca. Nie oznacza to jednak, że przemysł tekstylny zupełnie zniknął z mapy gospodarczej Polski. Wciąż bowiem są regiony, gdzie branża tekstylna ma się nieźle.

Liczba przedsiębiorstw definiowanych poprzez kod PKD 13 produkcja wyrobów tekstylnych z zaległym zadłużeniem widocznym w bazach BIG InfoMonitor i BIK zmniejszyła się rok do roku o ok. 10 proc. Na koniec lutego 2024 r. było ich 603 (zamkniętych, zawieszonych i działających). Najwięcej niesolidnych płatników z branży, bo 112 zlokalizowanych jest w Łódzkiem. Kolejne pod względem liczby zakładów z problemami w spłacie bieżących rachunków i kredytów są województwa śląskie (85) i mazowieckie (80). Nierzetelni dłużnicy ze śląska dominują natomiast jeśli chodzi o wysokość zaległości, która wyniosła na koniec lutego br. blisko 56 mln zł. Udział firm z problemami jest najwyższy natomiast w woj. kujawsko-pomorskim.

W sumie zaległe zobowiązania producentów wyrobów tekstylnych wyniosły na koniec lutego br. blisko 122 mln zł. W rok powiększyły się o 19 mln zł (18 proc.). Średnio na firmę przypada ponad 202 tys. zł zaległości.

Źródło: Dane BIG InfoMonitor i BIK

W obliczu takich danych nie może dziwić, że kondycja finansowa połowy producentów tekstylnych została przez wywiadownię Dun & Bradstreet uznana za raczej słabą, a tylko 40 proc. dostało ocenę „raczej dobrą”. Także sami przedsiębiorcy są raczej mało optymistycznie nastawieni do przyszłości. W skali od 0 do 100, w badaniu optymizmu uzyskali zaledwie 51.7 pkt, co jest drugim najgorszym odczytem (zaraz po producentach samochodów 51.1 pkt) wśród wszystkich analizowanych sektorów polskiej gospodarki. Jak wynika z badania główną przyczyną tak wyraźnego spadku poziomu zaufania firm z branży produkcyjnej tekstylia są przede wszystkim bardzo duże kłopoty z dostawami i utrzymanie ciągłości łańcuchów dostaw. Kłopoty są wynikiem trudnej sytuacji geopolitycznej, a co za tym idzie pojawienia się trudności na szlakach handlowych i konieczność przekierowywania dostaw, zmuszając przedsiębiorstwa do wybierania dłuższych alternatywnych szlaków, co uderza przede wszystkim w firmy produkcyjne. Dane Dun & Bradstreet pokazują, że aż 1 na 7 firm uważa, że zakłócenia bieżących dostaw w ostatnich trzech miesiącach miały poważny wpływ na ich działalność. Także te produkujące odzież i wszelkiego rodzaju tekstylia.*

To nadal ważna gałąź polskiej gospodarki

Są jednak miejsca, gdzie na branżę włókienniczą patrzy się bardziej przychylnie. O jej rozwoju może świadczyć fakt, że w tradycyjnie związanych z tym przemysłem regionach, tj. w powiatach łódzkim, tureckim, kluczborskim i żagańskim występuje niedobór wykształconych pracowników w zawodach włókienniczych. Zaradzić temu próbuje miasto Łódź, w którym od września 2025 roku rozpocznie działalność Branżowe Centrum Umiejętności. Ma ono być ogólnopolskim ośrodkiem kształcącym specjalistów z branży włókienniczo-tekstylnej. – Będzie to szkoła przyszłości. W naszym województwie jest kilka tysięcy firm z branży włókienniczej. Przedsiębiorcy poszukują wykwalifikowanej kadry. Perspektywa unijna pokazuje, że w 2030 r. w Polsce będzie potrzeba ok. 30 tys.  włókienników. Centrum wprowadzi na rynek pracy specjalistów. Chcemy odbudowywać potencjał przemysłu tekstylnego – zapowiada w serwisie lodz.pl Ireneusz Chabrowski, prezes Stowarzyszenia Włókienników Polskich. – Centrum będzie specjalizować się w szkoleniach z zakresu włókiennictwa i tekstyliów. To szybko rozwijające się dziedziny obecne w wielu branżach — począwszy od medycznej przez motoryzacyjną, a skończywszy na ekologicznym budownictwie. Wszystkie kursy będą szyte na miarę potrzeb przemysłu. Projekt zapewni trwałą współpracę pomiędzy pracodawcami, szkołami zawodowymi i uczelniami: Politechniką Łódzką oraz Instytutem Badawczym Łukasiewicza. Pierwsze szkolenia rozpoczną się najprawdopodobniej wiosną 2025 roku – dodaje Martyna Skalska z Biura Rzecznika Prasowego Prezydenta Miasta Łodzi.

Nić Ariadny  potrzebna od zaraz

– Dużym wyzwaniem dla branży włókienniczej będzie sprostanie standardom ESG, zwłaszcza w zakresie zrównoważonej mody. Konieczne będzie ograniczenie negatywnych efektów środowiskowych. Branża będzie miała również problemy z uwagi na wzrost kosztów pracy w wyniku zwiększenia płacy minimalnej i presji płacowej oraz kosztów energii. Musi sprostać również konkurencji z Azji. Optymistycznie o przyszłości tej gałęzi gospodarki wypowiadają się też jednak eksperci, którzy podkreślają, że Polska dysponuje silnym zapleczem naukowym oraz ośrodkami badawczymi zajmującymi się włókiennictwem, a to natomiast przekłada się na ogromne możliwości w dziedzinie innowacyjnych rozwiązań. Szansą wydaje się być transformacja technologiczna i postawienie na innowacyjne rozwiązania,  inteligentne tekstylia, tekstronika (czyli włókiennictwo zintegrowane z układami elektronicznymi, tzw. elektronika noszona), czy wyroby ekologiczne (np. skórki z owoców czy warzyw) dostosowane do gospodarki cyrkularnej (obiegu zamkniętego) –  podsumowuje dr hab. Waldemar Rogowski, główny analityk BIG InfoMonitor.

Inwestowanie w branżę włókienniczą, połączone z ustabilizowaniem się łańcuchów dostaw to sytuacja, na którą od kilku lat czekają wierzyciele. Daje ona bowiem nadzieję, że zarówno liczba dłużników, jak i kwota zadłużenia przemysłu włókienniczego zacznie spadać.


BIG InfoMonitor to działające od 2004 roku, wiodące Biuro Informacji Gospodarczej, gromadzące i udostępniające informacje o wiarygodności płatniczej uczestników rynku. Spółka prowadzi rejestr dłużników, do którego każdy przedsiębiorca oraz inne upoważnione do tego instytucje, mogą wpisać firmę i konsumenta, którzy zalegają z płatnościami i pobrać informacje o ich ewentualnym zadłużeniu. Osoby fizyczne mogą zgłaszać dłużników na podstawie wyroku sądowego i sprawdzać tylko firmy. Baza BIG InfoMonitor składa się z około 6 mln informacji o długach i jest jedną z największych w Polsce. Przez 18 lat dzięki BIG InfoMonitor, wierzycielom udało się odzyskać ponad 50 mld zł. Wśród klientów są głównie banki, firmy telekomunikacyjne i ubezpieczeniowe, gminy, sądy, a także osoby fizyczne np. rodzice chcący odzyskać alimenty.

BIG InfoMonitor jako jedyne Biuro Informacji Gospodarczej umożliwia dostęp do baz: Biura Informacji Kredytowej i Związku Banków Polskich, dzięki czemu stanowi platformę wymiany informacji pomiędzy sektorem bankowym i pozostałymi sektorami gospodarki. Oferuje również bankom i przedsiębiorcom narzędzia do weryfikowania wiarygodności płatniczej klientów i kontrahentów oraz wspiera ich w odzyskiwaniu zaległych należności. BIG InfoMonitor jest spółką zależną sektora bankowego – poprzez Biuro Informacji Kredytowej – swojego głównego akcjonariusza. Więcej na temat firmy: www.big.pl