Czy zimą powinniśmy spać dłużej?

Krótkie dni, długie noce, a do tego chłód i całe tygodnie, gdy słońca jest jak na lekarstwo – kto nie pomyślał nigdy, że fajnie byłoby zapaść w sen zimowy i obudzić się na wiosnę? Aby pozbyć się senności i przegonić jesienny spleen, zamiast sięgać po kolejną kawę, warto po prostu dobrze się wyspać. Niekoniecznie dłużej, za to lepiej.

To nie do końca prawda, że zimą potrzebujemy więcej snu. Długość dnia i nocy wpływa jednak na nasz rytm dobowy i to pomimo faktu, że w znacznej mierze uniezależniliśmy się od światła słonecznego. Zimą rozdźwięk pomiędzy sezonowym rytmem dnia i nocy a naszym trybem życia szczególnie może dawać się we znaki. Badania dowodzą, że jest to okres, kiedy u wielu osób nasilają się problemy ze snem – trudności z zasypianiem, ale także ze wstawaniem rano czy senność w ciągu dnia. Stąd wrażenie, że zimą potrzebujemy więcej snu.

Nie o przespane godziny jednak chodzi. Naukowcy badający wpływ pory roku na rytm dobowy człowieka stwierdzili, że tym, co różni nasz sen latem i zimą jest nie tyle liczba przesypianych godzin, co długość snu fazy REM. Zimą znacznie się ona wydłuża.

REM – od rapid eye movement”, czyli szybkich ruchów gałek ocznych, to ta faza snu, której zazwyczaj towarzyszą najbardziej wyraziste marzenia senne. To także czas, kiedy nasz mózg przetwarza i porządkuje zdobyte za dnia informacje, co ma kluczowe znaczenie dla procesów uczenia się.

Bo choć dorosłemu człowiekowi sen zajmuje około ⅓ doby, to nie jest to czas stracony. Przede wszystkim służy regeneracji – zarówno ciała, jak i umysłu. Długotrwałe niedosypianie albo sen kiepskiej jakości, np. bez fazy REM, z czasem odbija się na zdrowiu i kondycji psychicznej – osłabia odporność, wpływa na równowagę hormonalną, a także obniża sprawność umysłową. Dlatego niezmiernie ważne jest, aby sen przebiegał niezakłócenie.

Jak o to zadbać? Przede wszystkim stworzyć sobie przyjemne i wygodne miejsce do spania. Gdzie nie będzie docierał zgiełk dnia, a my będziemy mogli poczuć się swobodnie i naprawdę u siebie. Podstawą jest oczywiście łóżko – takie które zapewni wygodną pozycję, dobre podparcie kręgosłupa, a także komfort termiczny i higienę.

Tę filozofię zapewnienia maksimum komfortu podczas snu włoska marka Flou nazwała Total Body. Jej łóżka od 45 lat słyną z doskonałego wzornictwa rozumianego nie tylko jako jako efektowny design, lecz także wszechstronną dbałość o dobrostan i wygodę użytkownika. Z tego powodu zaprojektowany w 1978 roku model Nathalie był pierwszym łóżkiem tekstylnym, z którego wszystkie pokrowce można zdjąć i wyprać.

Teraz Nathalie świętuje swoje 45-lecie, a w 2020 roku marka Flou została za ten przełomowy mebel  uhonorowana przez  ADI – Włoskie Stowarzyszenie Wzornictwa Przemysłowego nagrodą Compasso dOro. Było to drugie takie wyróżnienie w historii marki – pierwsze otrzymała w 2004 roku za całokształt działalności w branży meblarskiej.

Od tamtej pory Flou stworzyło ponad 40 modeli łóżek, które dzięki nieustannym badaniom, wykorzystaniu nowych materiałów i innowacyjnych technologii wciąż udoskonala. Total Body to bowiem cały system – nowatorskie materace, ale też poduszki, kołdry i zestawy pościeli. Są tak zaprojektowane, aby zapewnić śpiącemu prawidłową pozycję ciała, zdrowy mikroklimat, a nawet poprawę krążenia krwi podczas snu. Dzięki temu organizm lepiej odżywia tkanki i usuwa toksyny, przez co szybciej się regeneruje. To sprawia, że nie tylko się odprężamy i wyciszamy, lecz także odzyskujemy siły i wracamy do zdrowia, aby w kolejny dzień ruszyć z nową energią.