Gdy warsztat staje się mostem: 90 lat od MEBLOFORM

Jubileusze mają to do siebie, że zamieniają codzienność w moment zatrzymania: fabryka przestaje być tylko miejscem pracy, a staje się miejscem pamięci. Tak było w Kalwarii Zebrzydowskiej, gdzie kilkanaście dni temu świętowano 90. rocznicę istnienia przedsiębiorstwa, które kiedyś zaczynało jako niewielka spółdzielnia stolarska, a dziś konkuruje o kontrakty na wymagających rynkach międzynarodowych. To opowieść nie tylko o meblach — to opowieść o przemianie, którą widzimy w całej branży stolarskiej: od dłuta do cyfrowej maszyny, od lokalnej pracowni do globalnego dostawcy.

Mebloform Kalwaria Zebrzydowska

Historia tego zakładu to przykład, jak silna jest tkanka lokalna, gdy potrafi się dostosować. Przez dekady zmieniały się nazwy zakładu, właściciele i technologie, a sedno pozostało niezmienne: ludzie, którzy potrafią zrobić mebel z głową i sercem. Dziś to już nie tylko seryjna produkcja — to projektowanie, realizacja zamówień dla hoteli, meble na miarę i komponenty trafiające za granicę. I choć brzmi to jak typowy scenariusz transformacji, to właśnie te lokalne adresy — małe miasta, rodzinne firmy — są filarem, na którym opiera się eksportowy potencjał całego regionu.

Podczas obchodów nie zabrakło oficjeli, co samo w sobie jest sygnałem — gdy marszałek województwa i wojewoda siadają przy jednym stole, to znaczy, że wydarzenie ma znaczenie wykraczające poza rocznicową galę. Gratulacje i odznaczenia były słuszne, bo 90 lat to wynik, który rzadko zdarza się w branżach narażonych na gwałtowne wahania popytu i zmiany technologiczne. Ale medal i wystąpienia to tylko część obrazu. Najciekawsza jest codzienna praca — hale, maszyny, pracownicy, którzy przez lata nabrali fachu i przekuli go w przewagę konkurencyjną.

I tu pojawia się pytanie, które powinniśmy zadawać częściej: jak długo lokalna gospodarka może opierać się na zakładach, które jednocześnie są konserwatorem tradycji i pionierem nowoczesności? Odpowiedź nie jest prosta. Z jednej strony — inwestycje w automatyzację i nowe technologie są koniecznością, by walczyć o klienta zagranicznego. Z drugiej — to pracownik z doświadczeniem, z ręką, która zna drewno, potrafi naprawić błąd i zaprojektować detal, daje produktowi duszę. Sukces polega na tym, by te elementy połączyć, nie eliminując żadnego z nich.

Dzień otwarty i możliwość zwiedzania zakładu to gest więcej wart niż kolejne przemówienie. Pokazywanie procesów produkcyjnych, tłumaczenie, udostępnianie przestrzeni mieszkańcom — to buduje zaufanie i sprawia, że firma przestaje być „czarną skrzynką”. Szefowie, którzy mówią: „nasz największy kapitał to ludzie” — powinni to udowadniać codziennymi decyzjami: inwestycjami w szkolenia, bezpieczne warunki pracy i stabilne zatrudnienie. Bo to właśnie te elementy tworzą siłę, która przetrwa kolejne kryzysy.

Na horyzoncie rysuje się także inna kwestia — specjalizacja. Przemysł meblarski w Polsce nie konkuruje już tylko ceną; wygrywa na jakości projektu, elastyczności produkcji i zdolności do obsługi skomplikowanych, wielkoseryjnych zamówień dla branży hospitality. To szansa, ale i zobowiązanie: aby utrzymać pozycję, trzeba inwestować w kompetencje projektantów, menedżerów produkcji i w cyfrowe narzędzia zarządzania. I tu lokalne firmy — jeśli właściwie poprowadzone — mogą stać się ambasadorami regionu na mapie przemysłu meblowego.

Jubileusz to oczywiście moment sentymentu — wspomnienia starych maszyn, zdjęcia z lat powojennych, anegdoty pracowników. Ale dni takie jak ten są też momentem rachunku sumienia. Czy robimy wszystko, żeby kolejne pokolenie pracowników miało powód, by zostać? Czy lokalne władze wspierają modernizację, czy ograniczają się do wyręczenia gratulacji? To pytania, na które odpowiedzi powinny płynąć nie tylko z mównicy podczas uroczystości, ale z realnych polityk wspierających rozwój branży.

Na koniec — refleksja prosta, lecz kluczowa: sukces firmy, która przez 90 lat przeszła drogę od warsztatu do eksportu, to dowód, że tradycja i nowoczesność mogą się wzajemnie napędzać. To, co zaczyna się od stolarza z praktyką, może skończyć jako marka widoczna na mapach hoteli i wnętrz europejskich miast. I to powinno nas wszystkich, zwłaszcza tych, którzy patrzą na przemysł meblowy jako na przyszłość regionu, napawać umiarkowanym optymizmem — jeśli tylko umiejętnie zainwestujemy w ludzi i technologie, kolejne dekady mogą być równie owocne.

tekst: meblarstwo.eu